działy astronomii

Standardowy model komety wziął się z przekonania, że układ słoneczny powstał z wirującej chmury gazowo-pyłowej, a planety uformowały się z większości tego gazu i pyłu.Pozostałości mają krążyć poza układem słonecznym w postaci hipotetycznej tzw. orto-chmury. Nie ma dowodów na istnienie takiej chmury. W teorii elektrycznej komety to części różnych ciał planetarnych, które w przeszłości ucierpiały z powodu wyładowań elektrycznych na skutek których ich powierzchnia została częściowo wyrzucona w kosmos. Powinny więc być skaliste. Druga sprawa, to komety mają wydłużoną orbitę w kierunku od i do Słońca. W tej trajektorii jej ładunek elektryczny, woltaż jest zmienny. Religia i wiara Ponieważ kometa dłużej przebywa poza systemem słonecznym, jej woltaż odzwierciedla napięcie obecne na zewnątrz naszego układu. W miarę zbliżania się do Słońca, napięcie komety gwałtownie się zmienia, co powoduje wyładowanie. Wtedy widzimy znajomy fenomen świecącego ogona. Jest bardzo wyraźna różnica między standardowym modelem komety, która powinna być pyłem i lodem pozostałym po procesie formowania układu słonecznego a modelem elektrycznym, w którym kometa ma naturę elektryczną i gdy dociera do układu słonecznego, zaczyna się wyładowywać. Miliony komet. Wszystkie komety, które nie włączyły się do walki o przetrwanie zostały wyrzucone na krańce układu słonecznego, miliardy kilometrów od ziemi. Na podstawie badań i obliczeń ustalono, że komety muszą pochodzić z ogromnej kulistej chmury, wyznaczającej układ słoneczny. Według wiedzy naukowców obłok Corta zawiera miliony komet, a od jednej do drugiej jest od dziesięciu do stu milionów kilometrów. Wszystkie krążą samotnie w przestrzeni kosmicznej po orbitach tak rozległych, że obieg Słońca trwa trzydzieści milionów lat. Będąc tak daleko nie przypominają znanych ciął z warkoczami, wędrującymi w pobliżu Ziemi.

Wytryski komet

Odkąd zaczęliśmy przyglądać się z bliska kometom, odkryto, że materia gubiona przez kometę, opuszcza ją w niewielkich wytryskach.Wygląda to tak, jakby wydobywała się z okrągłych kraterów. Ale zdjęcia nie były na tyle dobre, by móc dokładnie określić co się dzieje. Standardowy model, musiał więc wyjść z pomysłem, że może powierzchnia komety jest pokryta jakąś substancją, która chroni materię przed wyparowaniem, a wytryski pojawiają się, gdy przebija się ona na powierzchnię. Jednak gdy wykonano kolejne zdjęcia lepszej jakości, odkryto że powierzchnia to wyraźna płaskorzeźba. Religia i wiara Nie wygląda jak topiące się lody, ale jak skała pokryta kraterami. To pasuje do modelu elektrycznego wyładowania. Nie ma więc żadnej różnicy między asteroidą a kometą, oprócz ich orbity. W tym kontekście oglądano kometę Tempel 1, obraną za cel uderzenia. Chodziło o to, by stworzyć mały krater, a później go sfotografować i na podstawie jego rozmiaru określić, czy składa się z lodu, pyłu, czy skały. Jeśli ta kometa była ciałem naładowanym, powinno się nieoczekiwanie pojawić wiele innych efektów. Gdy miedziany obiekt zbliża się do komety, powinno nastąpić wyładowanie do miedzianego pocisku. Czyli wpierw błysk, a później dopiero samo zderzenie. Życiodajny pyl. Pyl, nieustannie opadający z komet jest kluczem do zrozumienia powstania układu słonecznego. Pyl, opadający na Ziemię zawiera szczegółowa informację o tym, jak kształtowały się: Słońce, Ziemia i inne planety całego układu. Jednakże stykając się z atmosferą, pyl ulega przemianom chemicznym i odczyty ulegają uszkodzeniu, zaczęto zatem poszukiwanie zebrania nieskażonych próbek. Próba ta powiodła się, a pyl, sprowadzony na Ziemię zaczęto oglądać przez potężne mikroskopy elektronowe. Udowodniono, że komety są ściśle związane z historią Ziemi, a niektórzy naukowcy twierdzą, że gdyby nie było komet, życie na Ziemi nie mogłoby istnieć.